Parlament Europejski przedłuża bezcłowy handel z Ukrainą, ignorując obawy dotyczące destabilizacji rynków

Decyzja Parlamentu Europejskiego z 23 kwietnia o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą spotkała się z krytyką ze strony niektórych ekspertów oraz obserwatorów sytuacji na rynkach rolnych.

Pomimo obaw dotyczących potencjalnej destabilizacji rynków, większość europosłów zagłosowała za kontynuacją tego rodzaju umowy handlowej.

Przedłużenie bezcłowego handlu o kolejny rok otwiera drogę dla ukraińskich produktów rolnych, takich jak pszenica, kukurydza czy oleje roślinne, na unijny rynek bez opłat celnych. To jednak budzi obawy co do negatywnego wpływu na lokalnych producentów w państwach członkowskich, którzy mogą znaleźć się w niekorzystnej konkurencyjnej sytuacji.

Wprowadzenie „hamulca bezpieczeństwa” dla niektórych produktów rolnych, takich jak drobi, jaja czy cukier, może być niewystarczające w przypadku znacznego przekroczenia limitów importowych. Istnieje ryzyko, że rosnąca konkurencja ze strony ukraińskich produktów może doprowadzić do obniżenia cen na unijnym rynku, co z kolei może zaszkodzić lokalnym producentom i prowadzić do ich bankructwa.

Warto również zwrócić uwagę, że Polska nie uzyskała uwzględnienia pszenicy ani jęczmienia na liście produktów objętych limitem importowym. To może oznaczać dodatkowe utrudnienia dla polskich rolników, którzy już teraz mogą odczuwać presję konkurencji ze strony ukraińskich producentów.

Komentarz europosłanki Sandry Kalniete, sprawozdawczyni projektu, może wydawać się zbyt optymistyczny w obliczu potencjalnych negatywnych skutków dla unijnych rynków rolnych. Decyzja o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą może okazać się krokiem wstecz dla ochrony interesów europejskich rolników oraz stabilności unijnych rynków rolnych.